No oprocz teg,o ze w ostatniej chwili zdecydowalam sie pojechac na poranny wyklad, zeby ocenic czy jest interesujacy... Opuscilam Lent i w 20 minut dojechalam do Campusu. Rekord chyba. Wpadlam do sali i przez 15 minut lapalam oddech. Musze popracowac nad kondycja. W piatek wybieramy sie na basen.
Jak tu milo jest byc studentem. Pomijajac te dziesiatki kartek jakie trzeba przeczytac dziennie, to zycie towarzyskie i mozliwosci jakie sa ku temu stwarzane sa niesamowite. Ponad to udogodnienia zwiazane z wszelkimi instytucjami - latwo jest wypozyczyc ksiazki, odbic cos na ksero, wydrukowac. Wszedzie student ma dobry dostep do wszystkiego co potrzebuje.
To - plus zupelnie inny system nauczania kladacy nacisk na myslenie i kreatywnosc sprawia, ze my - studenci z Polski mamy problemy z wpasowaniem sie w to wszystko.
No i oczywiscie w glebi duszy troche boli, ze nasi rowiesnicy maja to wszystko przez 5 lat, a nie 5 miesiecy - jak my. Wiec ciesze sie jak na razie, ze moge chociaz posmakowac studenckiego zycia tutaj.
Odpadlo mi dzisiaj swiatlo od roweru.
No comments:
Post a Comment