Tuesday, September 19, 2006

Tuesday - oby do piatku

Impreza byla przednia. Duzo ludzi, pogoda ladna, wiec wiekszosc czasu spedzilismy przed pub'em. Barman (Irlandczyk) wcale nie chcial pieniedzy za piwo, a wrecz co chwile napelnial moja szklanke (az musialam ludziom dawac, bo chyba bym pekla). Pozniej wrzucil moj pek kluczy do zlewu wypelnionego woda... barmanka dala mi kufel z woda, wiec Moj Barman troszke byl mokry :) ALe wcale sie nie gniewal, na "I'm sorry" zareagowal nalaniem piwa do szklanki ;]

W drodze powrotnej Mariona przystala na moja propozycje zjedzenia czegos (w koncu tradycji musi stac sie zadosc), no i tak sie stlao ze w domu bylismy o 3. Ale bez problemu wstalam o 8:30 ;]
Byla wczoraj mocna grupa (w liczbie 5) Aussies - chyba wspominalam o Jack i Catherine, kolezankach Antonii, ktore od 5 miesiecy podrozuja (?). Jutro niestety wybieraja sie w dalsza podroz, do Hiszpanii i pozniej do Maroko. Po tym jedna z nich wraca do Australii, druga jedzie na 4 miesiace do Ameryki Poludniowej. Na pytanie skad mialy pieniadze, zaczely sie smiac i powiedzialy, ze po powrocie beda mialy duzo pracy, bo musza splacic duzo dlugow :) Ale sa niesamowite i opowiedzialy duzo ciekawostek z przeroznych zakatkow :)
Od lewej: Jack, Katherine, Antonia (Augustus;])

Ach - nasz Holender nie przyszedl, napisal mi o 20. smsa, ze musi pracowac : No i dobrze, imprezowy poniedzialek jest tylko dla Socratesow.

Dzisiejszy wyklad (najtrudniejszy jaki tu mam - Society and Space) byl bardzo zabawny. Ania (z mojego uniwersytetu ) prowadzila z Holenderka (Aniek) dyskusje, 30 - minutowa. Troche bylo smiechu, bo troche mowilysmy do siebie po polsku (z wrazenia ze mowie na glos po angielsku zapomnialam najprostsze slowo). W grudniu jedziemy na 4 dni do Berlina, przygotowac prace zaliczeniowa "photo essay", dzisiaj Barbara Hooper zapowiedziala, ze bedzie walczyc o dofinansowanie od uczelni, wiec chyba nie zbankrutujemy :)

Rafa dzisiaj wraca. Znowu beda grube czarne wlosy pod prysznicem.

No comments: