Wednesday, September 06, 2006

Piekna pogoda dzisiaj. Swieci slonce, jest ok. 25 stopni, wieje lekki wietrzyk, oczywiscie na razie nie pada i jest, powiedzialabym, znaczna szansa, ze nie bedzie padac do konca dnia.

No tylko co mi po tej pogodzie cudownej, jak do przeczytania na poniedzialek i wtorek mam ok. 100 stron po angielsku, jakiegos literacko - filozoficznego belkotu, ktory pewnie gdyby napisany byl po polsku, to niewiele by mi powiedzial. Dokonalam nastepujacego obliczenia: biorac pod uwage, ze jedna strone tekstu tlumaczyc i starac sie zrozumiec bede okolo jednego dnia, to powinnam przeczytac to w 100 dni. A mam tylko 5.

Zajecia tutaj nie maja na razie nic wspolnego z typowo znanym stereotypem rozbawionego studenta Erasmusa.
Czuje, ze czeka mnie niezla harowa.
Mam wielka nadzieje, ze to sie zmieni i bede mogla powiedziec, ze bycie erasmusem to bezstresowy czas w zyciu studenta.

Moje zajecia nie wygladaja tak: 60 osob nie znajacych angielskiego VS. wykladowca, ktory odklepie swoje i wyjdzie z auli.

Moje zajecia to 15 osob, w tym 2-3 z wymiany, no i oczywiscie to wykladowca slucha nas, a nie my jego.

A to wszystko dzieki mojemu koordynatorowi z UL, ktory polecil wziac przedmioty na poziomie Mastrer. No to teraz mam: seminaria po angielsku...

No comments: