Sunday, October 01, 2006

Piątek - 29.09. moj dom Caritasem :)

Dzisiaj postanowilam zrobic cos dobrego - zaprosic ludzi i ugotowac ogromny obiad. Pomagaly mi Mariona, Veronika i troszke Rafa, ktory...

...cierpliwie odkrajał ogonki od fasolki :)


Mariona roztaczajaca swoja opieke nad fasolka :)


Veronika - sama o sobie twierdzi, że nie umie gotować, ale tego dnia bardzo starala sie pomoc i nawet dobrze jej to wychodzilo :)

Mariona i ja :)
Juz prawie gotowe - pierwsza patelnia to danie wymyslone przeze mnie: makaron azjatycki, salatka azjatycka (różne rzeczy tam sa w zalewie slodko - kwasnej), brokuly, cukinia (a moze to kabaczek jest..) i sos chili, ktory kiedys kupilam, ale nie jest chili tylko slodki. Bardzo pasuje :). Drugie to ryz, z papryka i cebulka, kukurydza i kabaczkiem. PYCHA !!!


Zaczęlismy od przystawek - kanapki Veroniki, hiszpanskie wedliny, salatka Antonii, Mozarella i pomidory, szparagi i salatka kartoflana.


Chyba smakowało :)

Na deser byly lody - zalapalam sie na resztki... (to chyba tak w ramach podziekowania za moja goscinnosc i jedzenie..)

Generalnie bylo duzo ludzi, duzo sie dzialo no i najwazniejsze, to co tygryski lubia najbardziej - bylam zadowolona, ze zrobilam cos co sprawilo innym przyjemnosc :)

No comments: